Kim jest
klient?
Klient to Ty
i ja , klientem jest każdy z nas , zarówno konsument jak i osoba
obsługująca konsumenta . Czy jest jakaś różnica między nimi ,
tak jest i to spora .
Klientów
możemy podzielić na dwie grupy, pierwsza grupa to osoby
nieposiadające doświadczenia w obsłudze klienta,
druga grupa to osoby biorące czynny udział w obsłudze klienta
oraz wcielające się w role klienta . Którą grupę należy
zaliczyć do grupy trudnych klientów , odpowiedź jest bardzo
prosta , zdecydowanie grupę pierwszą .
Na
przykładzie kilku sytuacji postaram się opisać problem grupy
trudnego klienta, będziecie mogli spojrzeć na problem z innej
perspektywy i niejednokrotnie przyznać mi rację. W opisanych
sytuacjach każdy z Was znajdzie cząstkę samego siebie oraz
dostrzeże błędy które popełnia na co dzień , błędy których
nie dostrzega lub bagatelizuje . Dzisiejszy tekst pozwoli Wam
zrozumieć często bezpodstawne oskarżanie o nieprofesjonalizm
osób pracujących w restauracjach , barach oraz sklepach.
Zaczynamy
Kroić
od środka , nie od końca ….
![](https://smakowitakuchnia.files.wordpress.com/2015/01/img_20150122_183322.jpg)
Praca w
sklepie mięsnym to trudny kawałek chleba , trzeba wstać wcześnie
rano i na dzień dobry oprócz problemów ze stratami trzeba użerać
się z trudnym klientem.
Wiele z
małych lokalnych sklepów prowadzi absurdalną politykę
odpowiedzialności zbiorowej . Generalnie chodzi o to że pracownicy
sklepu z własnej kieszeni pokrywają wszystkie braki w remanencie.
W wielu przypadkach braki te są nie do uniknięcia i właściciel
sklepu doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Towar dostarczony przez
zakład mięsny rano po kilku godzinach waży mniej , a ktoś za ten
ubytek musi zapłacić . Ale to nie jedyny problem osób pracujących
w sklepach mięsnych, często większy problem pojawia się zaraz po
otwarciu sklepu.
- Najgorsze są stare baby nie mające o niczym pojęcia , przyjdzie taka dewota jedna z drugą i zaczyna wymyślać .Opowiada 34 letnia Ilona pracująca w sklepie mięsnym od 15 lat.
- wiesz stoją w kolejce i się zaczyna , podchodzi i każe sobie pokroić z pięciu wędlin po pięć plasterków i oczywiście wszystkie kroić od środka bo końcówki to ona nie chce , bo suche , bo stare ...bo wysrane.
- A kto ma za to płacić , ja? bo babsztyl ma wymagania . Przecież ta wędlina jest taka sama zarówno z przodu jak i z od środka ale babie nie wytłumaczysz. Zapewne nigdy nie pracowała w takim miejscu to nie wie jak to jest i nie ma pojęcia , dla niej liczy się to że ma być od środka
Rozmawiałem
z kilkoma dziewczynami pracującymi w innych sklepach mięsnych i
potwierdzają one to że proceder ten jest nagminny.
Następnym
razem gdy będziesz w sklepie mięsnym pomyśl że każda twoja
fanaberia dotycząca krojenia wędliny od środka obciąża personel
sklepu.
***
Prywatna
publiczna toaleta.
Restauratorzy , właściciele lokali gastronomicznych
zmagają się z problemem który nazywają problemem ''darmowego
kibla''
Roman właściciel bistro w jednej z górskich
miejscowości, wokół kilka knajpek , dwa sklepy spożywcze oraz
rozległy teren zachęcający do spacerów. Z tego co mówi Roman to na brak
turystów miejscowość narzekać nie może , pojawiają się
właściwie przez większość miesięcy w roku. Gdzie zatem leży
problem , wydawałoby się że duża liczba turystów równa się
dużej liczbie klientów .
Roman nie przebierając w słowach opowiada o problemie.
- Większość z tych pseudo turystów to amatorzy darmowego kibla, człowieku podjeżdża autobus i wysiada kilkadziesiąt osób , większość z nich wyjmuje swoje żarcie , inni idą po jakieś gówna do sklepu. Siedzą na trawie lub ławkach i żrą a później zaczyna się szukanie kibla.Dałem już kartki na wszystkie okna i drzwi informujące że toaleta tylko dla klientów , i co a nic. Nadal włażą jak ułomni , kurw.... czytać nie potrafią czy co?Wysrać się za darmo to wszyscy ale żeby kupić chociaż butelkę wody to już nie.
Roman zapala papierosa , rozgląda się i kontynuuje,
-Ty,
ja bym nie mógł tak na bezczelnego wleźć komuś do knajpy i
pytać o kibel , jak tępym trzeba być żeby tego nie ogarniać ,
skoro stać cie na sklep to stać cie na knajpę . Stary wszystko
kosztuje, woda ,prąd , papier toaletowy itd. Co oni kurw... myślą
że mi ktoś to za darmo daje , ja płace za to i to ciężkie
pieniądze płace. Szkoda gadać , ułomnym nie wytłumaczysz .
Zacząłem zastanawiać się czy tylko Roman ma taki
problem, postanowiłem zbadać temat u konkurencji Romana. Co się
okazuje, lokal po drugiej stronie rynku ma ten sam problem.
Właściciel lokalu Sebastian powiedział mi dosłownie to samo,
słuchając tego zasugerowałem wprowadzenie opłaty za korzystanie
z toalety , symboliczne dwa lub pięć złotych .
- Szczerze to wszystkie pomysły były już wprowadzane
Mówi Sebastian
- Przez jakiś czas kasowaliśmy za kibel dwa złote , i jakoś leciało ale do czasu.Wyobraź sobie że kiedyś jakiś skurwy … obsrał całą deskę i wysmarował gównem ściany wokół ….Chłopie awaria na grubo , lato środek lipca ,pełna sala a tu taka jazda.Gdybym dorwał gnoja to mordę bym mu tym gównem nasmarował. Pamiętam jak dziś podjechało kilku łebków busem , chcieli skorzystać z kibla i bardzo nie pasowała im opłata.
Po
tej akcji zabroniłem personelowi wpuszczania osób z zewnątrz do
kibla, założyłem zamek i był klucz , do czasu.
Człowieku
nie uwierzysz , kiedyś któryś z klientów zabrał klucz z sobą,
a drugi gdzieś przepadł ...wezwaliśmy ślusarza ….i znowu
koszta...
Dziwna sprawa muszę przyznać , dobrze że nie
korzystam z toalet w knajpach na ''krzywy ryj''
***
Ułomni
przy oknie
Następnym typem trudnego klienta to ''oglądacz'' a
właściwie ''podglądacz''.
Podglądacz to bardzo ciekawy przypadek, zazwyczaj
pojawia się znikąd i szuka nie wiadomo czego. Przeważnie nic mu
nie pasuje i nie ma zamiaru czegokolwiek kupować , czasem z
przymusu staje się klientem jakby za karę.
Beata 36 latka prowadzi kwiaciarnię na jednym z
katowickich osiedli, w biznesie od ośmiu lat.
- Zazwyczaj obsługuję ludzi z osiedla, jestem tu już trochę to i ludzie mnie dobrze znają . Przeważnie wiem kto czego szuka, wiadomo są okazje w ciągu roku gdzie można zarobić a są też tzw martwe okresy i wtedy najbardziej denerwują podglądacze.Naprawdę dziwni ludzie, pojawiają się cholera wie skąd , stoją i patrzą w to okno, niczego kupić nie chcą bo nie wchodzą . To po cholerę stać i gapić się w okno skoro niczego nie chcą?Przecież jak ja idę dajmy na to po chleb to nie stoję przed piekarnią jak kołek gapiąc się w okno tylko wchodzę i kupuję .
Przerywa Beata podchodząc do klienta który właśnie
wszedł do kwiaciarni.
Czy problem podglądacza maja tylko kwiaciarnie,
postanowiłem spytać w innym miejscu.
Kamila i Rafał , młode małżeństwo prowadzące
kawiarnie w małej miejscowości postanowili mi opowiedzieć o
problemie podglądacza.
- No u nas to wygląda trochę inaczej ale jakże zabawnie.Większość naszych klientów stanowią miejscowi , to mała miejscowość i na turystów nie ma co liczyć , no może na przejezdnych którzy zatrzymują się głównie w weekendy i okres wakacyjny.Nie wiem dlaczego ale większość z nich to naprawdę dziwni ludzie . To już widać jak podjeżdżają na parking. Dziwnie wykrzywione mordy w oknach samochodu jakbym na szyldzie miała napisane '' burdel dla pedałów''.I wiesz wychodzą z tych wozidełek i zbliżają się , najpierw szukanie obrazków lub chińskich znaków w menu zewnętrznym , jak długo można patrzeć w menu z kilkunastoma pozycjami???Następnie standardowy rytuał stacza okiennego, patrzą z każdej strony, kurw.. czasem czuję się jak w zoo. Po kilku minutach zmiana na drugie okno, no tak bo w drugie okno należy do parku rozrywki......
Wybucha śmiechem Kamila i dodaje
- zostały jeszcze drzwi więc przed nimi też należy swoje odstać, gdy już tak postoją kilka minut i w menu nie znajdą kawioru oraz homarów ( przyjechali 20 letnim polonezem) to podejmują decyzję aby pójść poszukać bardziej wykwintnego lokalu. I tu czeka ich rozczarowanie ,nic innego nie znajdą …..w tej miejscowości jesteśmy tylko my i wieczorna knajpa z jedzeniem na wynos. I jeszcze jedno , jak w knajpie pusto to dziwolągi nie wejdą a jak pełno to się pchają jak barany bez rozumu i srają że muszą dłużej czekać. Nigdy tego nie ogarnę z tym niewchodzeniem jak pusto i wchodzeniem jak pełno...Debilizm.
***
Analfabeci
Dość liczną grupą odwiedzającą lokale
gastronomiczne są analfabeci . Może to kogoś zdziwić ale spora
grupa klientów w dzisiejszych czasach nie potrafi czytać , nie wiem
jak to wygląda w Polsce ale opisze przykład z wielkiej Brytanii .
Adam prowadzi tzw. Cafe , lokal otwarty jest od
śniadania do obiadu. Większość pozycji w menu to szybkie dania
przygotowywane na miejscu , w lokalu pracuje tylko Adam z żoną.
Dla ułatwienia karta menu została tak skonfigurowana
aby nie utrudniać pracy kuchni oraz sprawnie i szybko wydawać
zamówione dania.
Zapytałem Adama o problem trudnego klienta i czy taki w
ogóle występuje u niego w lokalu .
Zdziwiłem się trochę słuchając tego co opowiadał ,
większość z tego to doskonale znane mi problemy polskich
restauratorów, zaczynając od darmowej publicznej toalety i kończąc
na podglądaczach ale pojawiło się coś jeszcze.
- Największym problem w tym kraju to analfabetyzm oraz jakieś ogólne zacofanie.Czasem to tak drażniące że masz ochotę trzepnąć jednego i drugiego , ale do rzeczy.Obsługujemy dużo robotników , większość z nich albo jest leniwa albo nie potrafi czytać.Wygląda to w ten sposób że wchodzi typ przegląda menu na stole , następnie idzie zerknąć na ścienne menu a następnie przegląda to z ulotek leżące na barze i zamawia coś czego lokal nie oferuje. Dodać muszę że każde z tych menu zawiera to samo. Czego oni w nich szukają to nie wiem.
- Dla mnie to analfabetyzm, człowieku skoro ktoś spędza kilka minut patrząc w menu i zamawia bardzo pewnie coś czego nie ma to jak inaczej to wytłumaczyć???To tak jakbyś poszedł do knajpy serwującej kurczaki i zamówił stek wołowy.
- Czy to takie trudne do zrozumienia?????
Coś w tym jest , Adam mówi że to taki standard tutaj
i już nic nie jest w stanie go zdziwić . Po chwili dodaje ,
- Jest jeszcze coś , tzw perełki,Wyobraź sobie że rano przed otwarciem niektórzy wchodzą podnoszą rolety, pchają krzesła i włażą jak krowy do obory , i głupa palą na wiadomość że jeszcze zamknięte , chyba kupie drut kolczasty .Inni po otwarciu i wystawieniu tablicy z menu , oświetleniem ''otwarte'' wchodzą i pytają czy otwarte...kur... jak jeszcze im to pokazać???
Kończy Adam....
***
Daje do myślenia co? To trochę jak z filmem ''Dzień
Świra'' patrząc na głównego bohatera śmiejemy się z niego i
jego problemów , a tak naprawdę w bohaterze filmy odnajdujemy
jakąś cząstkę samych siebie .
Czy podobnie jest też w przypadku opisanych klientów
….
Leszek Lewandowski